Wielu pszczelarzy wie, że z przenoszeniem uli o kilka metrów jest problem. Pszczoły pamiętają starą lokalizację ula i zamiast w nowe miejsce wracają tam gdzie wcześniej stał ul. Po kilku dniach giną. Aby temu zapobiec stosuje się kilka metod. Przenosi się ul dziennie po troszeczku, np. co 0,5 metra. Trwa to jednak bardzo długo i jest pracochłonne. Można pszczoły zamknąć w ulu (np. nocą), przenieść na nowe miejsce i wypuścić je dopiero po 3 dniach. Można ul przenosić dwoma etapami: pierw przenosimy ul w miejsce bardzo oddalone od początkowej lokalizacji ula (np. o około 3-4km) na około 1 tydzień a po tym czasie przenosimy ul we właściwe miejsce.
Jest jeszcze inna metoda o której, nie wiem czemu mało się u nas mówi a podobno jest bardzo skuteczna i prosta: Przenosimy ul nocą lub bardzo wczesnym rankiem w nowe miejsce i wylotek przysłaniamy gałęziami z liśćmi. Jak na zdjęciu:
Gałązki i liście te zabieramy dopiero po około trzech dniach. Liście powoduję,że pszczoły dostają bardzo czytelny sygnał, że coś się zmieniło i wtedy myślą po swojemu i zaczynają na nowo uczyć się pozycji wylotka w terenie. Podobno ewolucja sprawiła, że gdy drzewo z dziuplą się przewracało to pszczoły widząc połamane gałęzie na wylotku musiały się uczyć nowej pozycji wejścia gdyż inaczej by zginęły. Metodę tą opisano na stronie https://www.youtube.com/watch?v=bxZ4uEgRRZg lub na filmie:
Gałązek i liści musi być dosyć dużo by to zadziałało. Jeśli za pierwszy razem nie odniosło się sukcesu to wracamy ul na stare miejsce by pszczoły znów weszły do ula i w nocy znów próbujemy przestawić ul ale tym razem dając więcej gałęzi z liśćmi.
Przestawianie ula w obrębie pasieki rzeczywiście jest sporym problemem. Kiedyś przestawienie ula na odległość ok 50 metrów zajęło nam ponad miesiąc. Z pszczołami oczywiście nie było żadnych problemów, ponieważ przestawialiśmy ul późnym wieczorem po całkowitym ustaniu lotów. W pierwszym roku naszego pszczelarzenia przestawiliśmy ul w nocy na podobną odległość i wtedy pszczoły lotne weszły do sąsiednich uli, stojących w odległości ok. 2 m. Raz udało się to prawie bezboleśnie, ale innym razem straciliśmy matkę w sąsiednim ulu. W ubiegłym sezonie przesiedlaliśmy rodzinę do wyremontowanego ula, ustawionego na miejscu starego. Większość pszczół przeszła po pomoście do nowego ula, ale garstka uparła się, że zostanie w starym. Mimo, że stary ul odstawiliśmy na dość dużą odległość, ta garstka pszczół przez kilka dni wisiała przy wylotku i nigdzie nie chciała się ruszyć. Tam też zakończyły swój ziemski żywot Tyle moich doświadczeń - zatem nie wszystko można przewidzieć, co zrobią pszczoły.
Z tym przesłanianiem gałęziami - nigdy nie stosowałem ale słyszałem wielokrotnie w rożnych krajach o tym spostrzeżeniu . To syndrom zwalonego drzewa bartniego jakby to nie kodyfikować rzecz polega na genetycznym zakodowaniu pewnych wzorców zachowań w genomie na skutek presji środowiska ,pisząc "po ludzku" pszczoły nabyły tego mechanizmu w drodze ewolucji w wyniku przewracania ,łamanie drzew w pniach których miały gniazda . Gniazdo [jego wylot] się przemieszczały na rożnych poziomach na niewielkie odległości i pszczoły musiały zaakceptować nowe położenie barci.