Powitanie
    Piotronix pisze:

    Witam wszystkich bardzo serdecznie !
    W myśl zasady ,że to pszczoły wybierają pszczelarza - zostałem pszczelarzem.
    A było to tak:
    kilka lat temu w domu na działce po moim ojcu - pszczółki osiedliły się pod podłogą - pomiędzy domem a piwnicą.
    żyły tak sobie spokojnie wlatując poprzez kratkę wentylacyjną w ścianie zewnętrznej domu.
    Podpatrywane ku mojej uciesze i w pełnym bezpieczeństwie - jako ,że nie w głowie mi było niepokoić czy tym bardziej usuwać rodzinę.
    Co roku też roiły się - co widziałem tylko po fakcie - bywając w weekendy.
    - no i wreszcie w tym roku - udało się być świadkiem takiej rójki:
    Było to coś niesamowitego.
    około godziny 14-tej w końcu czerwca w upalną niedzielę wychodzę na dwór , patrze a tam tysiące pszczół wokół domu. - czarno wszędzie...
    Poleciałem szybko po telefon aby to nagrać , jednak gdy roztrzęsiony sytuacją wychodzę z telefonem - patrzę - cisza i widok czarnej chmury oddalającej się nad polami...
    Wsiadłem więc na rower i szukałem w całej okolicy w stronę gdzie leciały.
    - jednak bezskutecznie /ani jednej pszczoły/
    po kilku godzinach wracam podłamany ,że i tym razem nic...
    Cieszyłem się jednak ,że została mi połowa silnej rodziny w ścianie domu - bo wyloty i przyloty z pożytków - częste jak zawsze.
    No i wieczorem niespodzianka !!!
    - nadeszły chmurki , zaczął kropić deszczyk - patrzę a ''chmura'' - wraca !!!.
    Tym razem - udało się wszystko pięknie nakręcić.
    - Wypłoszone deszczem - wróciły do gniazda !
    /ale to był widok.../
    tysiące pszczół siadających na ścianie i pospiesznie wędrujących do wejścia do gniazda...
    Wieczorem niestety musiałem wracać do domu /200 kilometrów/ do obowiązków i pracy.
    Przez cały tydzień - wyszukiwałem informacji na forach w necie...
    - za tydzień pojechałem tradycyjnie na weekend na działeczkę - wyposażony już w pożyczoną od wspaniałego człowieka - pszczelarza z rodziny - rojnicę i ramki w węzą i suszem - wewnątrz.
    Przyjechałem i postawiłem skrzynkę przy ścianie w pobliżu wejścia do gniazda.
    Jednak nic specjalnego nie zaobserwowałem.
    Przyszedł kolejny weekend - przyjechałem w piątkową noc z nabytym nowym ulem warszawskim poszerzanym - bo instynktownie czułem ,że coś tam będzie...
    Pierwsze kroki z latarką - oczywiście do rojnicy !
    Patrzę - BINGO ! - rojnica pełna i aż czarno na zewnątrz od pszczół , które nie zmieściły się wewnątrz...
    Przełożyłem więc z rana ramki czarne od ilości pszczół do nowego ula a rojnicę - także czarną od nie mieszczących się pszczół - oparłem o wylotek ula.
    - wszystkie grzecznie przeszły do środka ula - gdzie pospiesznie przygotowałem w nocy ramki z węzą.
    No i taka to historia początku pszczelarzowania - mam nadzieję ,że nie zanudziłem...
    - dziś po miesiącu mam już 5 rodzin w nowych , wykonanych własnoręcznie - ulach.
    - W planach przed zimą - minimum 10 rodzin - choć konto już na dużym minusie...
    Pozdrawiam wszystkich i przepraszam za tak długie powitanie - Piotr.



Piękna historia i w malowniczy sposób opisana. Przeczytałam z uwagą i mocno bijącym sercem, ponieważ sama łapałam swój własny rój wesoły ale pokropiłam wodą i usiadły na trawie bardzo szczęśliwy Życzę powodzenia-wyczucie duże,to liczy się bardzo bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM